Podróże
Zimny powiew zbrodni krętych zaułków
Whitechapel, Londyn
Miejski gwar tysiąca dialektów z całego świata, zmieszanych w ciasnym tłumie handlarzy i turystów, licznie odwiedzających gęsto zlokalizowane dookoła stoiska i stragany, oferujące barwne stroje, lokalne przysmaki, wyroby rzemieślnicze, a także pamiątki i artefakty rękodzielnicze. Dzielnica Whitechapel - multikulturowy gejzer Londynu.
Miejsce, w którym przenikają się narodowości, rasy i wyznania, a usytuowanie obok siebie meczetu, kościoła i nocnego klubu nie dziwi już przywykłych do specyficznego klimatu tego wielokulturowego zakątka turystów.
Najbardziej dynamiczny rozwój dzielnicy przypada na XVI w. Skupione tu wówczas zostały liczne zakłady produkcyjne, głównie browarnie, garbarnie oraz odlewnie, z których najsłynniejsza to Whitechapel Bell Foundry – miejsce, w którym odlano londyńskiego Big Bena.
Kręte zaułki Whitechapel Road, centralnej części dzielnicy, kryją jednak krwawą historię, na wspomnienie której twarz słuchacza zastyga w niemym okrzyku przerażenia…
XVIII-wieczni mieszkańcy Whitechapel to ludzie wywodzący się z niższych warstw społecznych; ubodzy rzemieślnicy, tragarze, nierzadko element przestępczy. Życie codzienne jest walką o przetrwanie, szara rzeczywistość slumsów to liczne domy publiczne, palarnie opium i z rzadka oświetlone latarniami gazowymi, wąskie zakamarki, tłumnie zasiedlane przez tych, którym los nie szczędził cierpienia.
Prawdziwą plagą są zuchwałe kradzieże i prostytucja- panowie z wyższych sfer, pławiący się w luksusie za dnia, nocą szukają tu tanich rozrywek. Przedstawiane w filmach jako wytwornie ubrane, wypielęgnowane kobiety do towarzystwa, są w owym czasie towarem - zniszczone alkoholem, chorobami, o szarych, zmęczonych twarzach, na których koleje losu ulicznego życia zdążyły odcisnąć swe niezmywalne piętno- nierzadko oddają swe wdzięki za kawałek chleba. Ciemne strony życia wiktoriańskiej Anglii zdają się być niezauważane przez przedstawicieli klasy wyższej. Do czasu…
Chłodna, deszczowa noc ostatniego dnia sierpnia pamiętnego roku 1888 przechodzi do historii światowej kryminalistyki jako początek jednej z najbardziej zagadkowej serii zbrodni, dokonanych ręką ludzką. Wtedy to przypadkowy przechodzień odnajduje na ulicy zbezczeszczone zwłoki bezdomnej prostytutki, Mary Ann Nichols.
Charakterystyczne, wykonane niemal z chirurgiczną precyzją rany cięte na ciele ofiary stają się znakiem rozpoznawczym szaleńca, który w ciągu roku zabija jeszcze kilkanaście kobiet, wybranych według tego samego, morderczego klucza: ubogie, niemłode, trudniące się nierządem, żyjące na ulicy. Mimo niespotykanych wcześniej wysiłków podjętych przez ówczesne organy ścigania, tożsamość zbrodniarza pozostaje zagadką…
Jego makabryczne czyny stały się inspiracją dla urodzonego w pobliskiej okolicy Alfreda Hitchocka, który za najbardziej fascynujących bohaterów swoich filmów uznał seryjnych zabójców, a także dla Arthura Conana Doyle’a, za którego decyzją najsłynniejszy detektyw świata – Sherlock Holmes podejmuje się rozwiązania makabrycznej zagadki Kuby Rozpruwacza w jednej ze swych spraw. Po dziś dzień można zajść do „Pubu Dziesięciu Dzwonów” – miejsca hulaszczych zabaw wszystkich ofiar Kuby Rozpruwacza.
Fot.: Co Ludzie Powiedzą, East London Mosque Trust, Ian Wright